Jak dbać o baterię w laptopie? Praktyczne porady
Czy laptop ma baterię?
Jak dbać o baterię w laptopie? W ogóle. Nasz laptop nie ma baterii. Poważnie, nie żartuję. To popularny błąd, który przyjął się już na dobre w mowie potocznej. Niemniej to jednak błąd. Laptop ma akumulator.
Bateria to źródło energii jednorazowego użytku, co oznacza, że po wyczerpaniu zgromadzonej energii staje się bezużyteczna i musi zostać wymieniona. To paluszki AA czy AAA, płaskie bateryjki do zegarka czy klasyczne pudełka 9 volt. Są tanie i zbywalne. A w laptopie nic takiego nie mamy, prawda?
Akumulator, z kolei, jest urządzeniem wielokrotnego użytku, które można ładować i rozładowywać wiele razy. Dzięki tej właściwości jest bardziej ekonomiczny i ekologiczny, szczególnie w długim okresie użytkowania. Dlatego mamy go w laptopie. Nie znajdziemy tam jednak baterii.
Na potrzeby tego artykułu będę powielał jednak ten błąd i nazwę akumulator baterią. Puryści muszą mi wybaczyć – robię to na potrzebny czytelności i dostępności artykułu. Ale miejcie to z tyłu głowy!
Dlaczego trzeba dbać o baterię w laptopie?
No dobrze, ale czy bateria w laptopie to coś o co musimy w ogóle dbać? Czy nasze działania wpłyną na jej żywotność? Czy akumulatory się zużywają? Odpowiedź, to niczym w Mam Talent, 3 razy TAK. Zacznijmy więc od teorii.
Ogniwa litowo-jonowe, czyli akumulatory w naszych laptopach nie są wieczne. Zresztą, wieczne ogniwa nie istnieją. Są zatem narażone na degradację w miarę upływu czasu i użytkowania. Spowodowana jest ona przez procesy chemiczne i fizyczne, które zachodzą w trakcie ładowania i rozładowywania – czyli podczas korzystania z laptopa.
Wydaje mi się, że głęboka teoria na temat tego, dlaczego tak się dzieje nie będzie interesująca dla zwykłego użytkownika. To coś co interesuje raczej chemików. W dużym skrócie, jony litu odpowiedzialne za przenoszenie ładunku elektrycznego pomiędzy elektrodami osadzają się z czasem na anodzie. Warstwa ta, choć niezbędna do poprawnego działania ogniwa, z czasem zwiększa swoją grubość, co prowadzi do zmniejszenia dostępnej pojemności akumulatora, a także może powodować wzrost oporu wewnętrznego. Niezbyt ciekawe, prawda?
Pojawia się tutaj jednak bardzo ważny czynnik. To reakcja chemiczna! Nieunikniona i postępująca, ale wciąż reakcja. A reakcje możemy spowalniać. Mówi o tym równanie Arrheniusa – podniesienie temperatury reakcji wyraźnie ją przyspiesza. A stąd wniosek jest bardzo prosty – temperatura to zabójca naszej baterii. A raczej akumulatora.
Jak dbać o baterię w laptopie?
Aby zadbać poprawnie o baterię w laptopie musimy sprawiać, żeby reakcje nie zachodziły w niej zbyt szybko. Na szczęście to bardzo proste i możecie wdrożyć to niemal natychmiastowo.
Zasada 1 – nie przegrzewajmy laptopa
Równanie Arrheniusa mówi jasno – podniesienie temperatury o 10 stopni przyspiesza ją dwukrotnie. Kluczowym jest zatem aby nie przegrzewać naszego laptopa. Przede wszystkim, nie trzymajmy go na słońcu. Nasłoneczniony parapet czy półka nad kaloryferem to fatalny pomysł, który skróci żywotność naszej baterii.
Podobnie sprawa ma się z czyszczeniem laptopa. Należy robić to regularnie i szczególnie mocno zwracać uwagę na wloty powietrza. Zatkane wentylatory nie są w stanie odpowiednio chłodzić naszego urządzenia, co upośledza układ chłodzenia. Konsekwencją jest podniesienie temperatury i dalsza degradacja ogniwa. A tego nie chcemy.
Zasada 2 – nie rozładowujmy baterii do zera
Akumulatory litowo-jonowe, mają tendencję do chemicznego starzenia się szybciej, gdy są głęboko rozładowywane. Rozładowanie do 0 może powodować degradację elektrolitu i elektrod, co zmniejsza zdolność baterii do przechowywania energii. A w efekcie laptop działa krócej na jednym ładowaniu.
Aby maksymalnie wydłużyć żywotność baterii laptopa, zaleca się utrzymywanie jej poziomu naładowania między 20% a 80%. Unikanie skrajnych poziomów naładowania i rozładowania pomoże zminimalizować uszkodzenia i wydłużyć żywotność baterii. Warto jednak zaznaczyć, że o ile rozładowywanie poniżej 20% to prawdziwy problem, to naładowanie do pełna raczej nim nie będzie. Producenci również wiedzą o tym zjawisku i to, że na laptopie pojawi się 100% nie oznacza wcale, że naładowaliśmy ogniwo pod kurek. To 100% bezpiecznego zakresu.
Kiedy nie używacie laptopa pamiętajcie, aby pozostał on naładowany! Nawet w szafce ogniwo będzie się stopniowo rozładowywać i trzeba co jakiś czas podłączyć je do prądu.
Zasada 3 – tryb stacjonarny naszym przyjacielem
Przed nami 8 godzin pracy. Czy lepiej cyklicznie doładowywać laptopa, czy podłączyć go do ładowarki na cały dzień? Teoretycznie, optymalnie jest używać laptopa na baterii i doładowywać ją, gdy spadnie do 30%, aż do osiągnięcia 70%, powtarzając ten cykl za każdym razem, kiedy będzie to potrzebne. Ale na litość, kto miałby czas o tym pamiętać. Przecież to skrajnie wręcz niewygodne. Tu na ratunek przychodzi tryb stacjonarny akumulatora.
Kiedy laptop jest podłączony do ładowarki i działa w tym trybie, po osiągnięciu określonego poziomu naładowania, przechodzi w tryb „ładowania podtrzymującego”, czyli właśnie takiego doładowywania wtedy, kiedy będzie to potrzebne. Innymi słowy, oprogramowanie monitoruje, czy poziom naładowania baterii jest w optymalnym zakresie (zwykle 40-80%).
Jeśli tak, prąd z ładowarki jest kierowany bezpośrednio do podzespołów laptopa, omijając baterię. Dzięki temu komputer działa jak stacjonarny – z zasilacza, a bateria nie jest obciążana i może "odpoczywać" w korzystnych dla niej warunkach. Wygodne, prawda?
Problem polega na tym, że nie ma jednej uniwersalnej instrukcji, jak włączyć ten tryb. Brakuje standaryzacji i nie jest to funkcja systemu Windows. Każdy producent ma nieco inny interfejs, więc najlepiej poszukać informacji na ten temat w Google, wpisując konkretny model laptopa.
Zasada 4 – uwaga na kiepskie ładowarki
Dbając o baterię w laptopie, kluczowym elementem jest korzystanie z oryginalnej ładowarki dostarczonej przez producenta. Oryginalna ładowarka jest zaprojektowana specjalnie do współpracy z danym modelem laptopa, co zapewnia optymalne parametry ładowania. Nie ma tutaj za bardzo pola do dyskusji – tak właśnie jest.
Zbyt wysokie napięcie może uszkodzić laptopa, podczas gdy zbyt niskie może nie zapewnić efektywnego ładowania, co skutkuje dłuższym czasem ładowania i większym obciążeniem baterii. Dodatkowo, brak odpowiednich zabezpieczeń w nieoryginalnych ładowarkach może prowadzić do sytuacji niebezpiecznych, takich jak zwarcia lub przepięcia. Dotyczy to głównie bardzo tanich zamienników, takich które aż krzyczą swoją ceną „tania chińszczyzna”. Ale żeby nie było, istnieją też już bardzo dobre i rzetelne firmy produkujące w Chinach!
Zgubiliśmy ładowarkę? Popsuła się? Należy wtedy znaleźć zamiennik od zaufanej marki o identycznych parametrach technicznych. Kluczowe jest, aby nowa ładowarka miała te same wartości napięcia i natężenia prądu, co oryginalna. No i postawmy na sprawdzoną markę
Zasada 5 – zapomnij o formatowaniu baterii
Formatowanie baterii to proces polegający na pełnym naładowaniu i rozładowaniu nowej baterii kilkakrotnie w celu osiągnięcia jej maksymalnej pojemności. Tylko, że to praktyka niemal starożytna, która od dawna nie ma już zastosowania w naszej rzeczywistości. Była szeroko stosowana w starszych typach baterii, takich jak niklowo-kadmowe (NiCd) i niklowo-wodorkowe (NiMH). W tych technologiach formatowanie faktycznie pomagało w równoważeniu chemicznym ogniw oraz eliminacji efektu pamięci, który mógł obniżać efektywną pojemność baterii.
Jednak formatowanie baterii nie ma zastosowania w nowoczesnych ogniwach litowo-jonowych, które są obecnie standardem w laptopach i innych urządzeniach przenośnych. Baterie litowo-jonowe są fabrycznie przygotowane do użycia i nie wymagają żadnych specjalnych procedur formatowania. Wręcz jest nieco gorzej – formatowanie je znacząco uszkodzi. Nie róbcie tego!